* * *
Kochana Jednio, którą bądźmy. Zakończyliśmy ostatnie, trzecie spotkanie we Wrocławiu - mieście urodzenia mojego ojca. Działy się wspaniałe rzeczy. Zostaliśmy powitani przez naszą kochającą organizatorkę, Edytę, i jesteśmy pełni miłości i wdzięczności za jej wszystkie wysiłki i za jej całą miłość. Dziękujemy też Agnieszce, wspaniałej istocie, w której ośrodku pracowaliśmy. Potem z wielką miłością gościła nas Irmina, poznaliśmy jej rodzinę - młodych ludzi pełnych miłości (całusy). Było wiele spotkań indywidualnych, a Kochany Alan wymasował wiele osób. Odbył się również kurs masażu, o ile pamiętam dla czterech osób. Odbyło się również najcudowniejsze spotkanie, zapełniliśmy salę w budynku "NOT" (po angielsku "NIE"), więc teraz możemy nazywać ten budynek "MOC". Dziękuję również drogiej Edycie i wszystkim, którzy pomagali, tłumaczom, i tak wielu innym, oraz specjalne podziękowania dla Nicolasa, kompozytora. Jest tyle osób, którym należą się podziękowania. Wiedzcie, że wszystkich Was kochamy.A teraz krótka historia:
Jak większość z Was wie, mój ojciec urodził się w Breslau (obecnie jest to Wrocław). Wiem i jestem przekonana, że to on nas tutaj sprowadził. Mój ojciec nie podał prawdziwego nazwiska, ponieważ tutaj nie było takiego nazwiska. Z miejsca, w którym teraz jest, dowiedziałam się więcej, niż w tym świecie. Dla mnie szczegóły nie są naprawdę istotne. Na spotkanie ze mną przyszedł mężczyzna, spojrzałam mu w oczy i powiedziałam: "Masz oczy mojego ojca!" i rzeczywiście tak było. Spytałam, po co przyszedł, a on odpowiedział: "Widziałem Cię w telewizji i coś się stało. Ze szczęścia płynęły mi łzy, jakbym się z Tobą znowu spotkał." Nie wiem, jak ten człowiek miał na nazwisko, ale dla mnie to nie jest ważne. To było błogosławione zamknięcie i potwierdzenie prawdy, którą zawsze znałam, że mój ojciec naprawdę urodził się we Wrocławiu. Nigdy tego nie badałam, ponieważ w moim sercu zdecydowałam, że gdziekolwiek jestem w Polsce, tam jest moja rodzina i niech tak będzie. W miłości i wdzięczności, zawsze i na wszystkie sposoby, MARYANDALAN ŻYJEMY ŚWIADOMIE W PELOHA JUŻ TERAZ (całusy)
No comments:
Post a Comment