Tuesday, 9 October 2018

Ceremony of Mary's Life/Ceremonia poświęcona życiu Mary

PeLoHa! 
Wideo z uroczystości z poświęconej życiu Mary. Tłumaczenie na polski znajduje się poniżej. Podziękowania dla Joasi Kozłowskiej za pomoc przy konwersji wideo.




0:04:52
[ANDREW:]
Witam wszystkich
Nazywam się Andrew i chciałbym was powitać w imieniu Alana Earle, Steve'a, Allie i Iana, Marka i Shaun, oraz Michaela i Michelle. Poprowadzę dzisiejszą ceremonię. Chciałbym, aby wszyscy włącznie ze mną odprężyli się, ponieważ Mary była tak niewiarygodnie wspaniałą osobą, ukazywała miłość nam wszystkim. Chcemy dzisiaj połączyć się duchowo z Mary, to jest esencja i duch naszego zgromadzenia. Mary znaczyła bardzo wiele dla wielu z nas i dzisiaj świętujemy to wszystko.
Zaproszę członków rodziny, aby podeszli i zapalili świeczki, najpierw poproszę dzieci, Steve, czy możesz zacząć? Alan, następnie Allie i Ian, Shaun i Mark, oraz Michael i Michelle. Dziękuję.
0:10:20
Steve zapala świeczki w imieniu dzieci i wnuków, które nie mogły przybyć. Dziękuję, Steve.
0:10:31
Znałem Mary od prawie 25 lat. Mary i Alan stali się dla naszych dzieci przybranymi dziadkami i spędzili wiele godzin siedząc i rozmawiając z nami i opowiadając nam historie, na różne sposoby pomagając nam przetrwać trudne chwile, byli częścią naszego życia. Przez następne 10-15 minut opowiem o wczesnym życiu Mary i jej podróży, a było to niezwykłe życie, różnorodne, miało wiele etapów. Mary urodziła się 15 grudnia 1938 roku, jej rodzicami byli Molly i Walter. Molly i Walter poznali się w hotelu pracowniczym w Coburg [przedmieścia Melbourne], było ciężko, to były trudne czasy, Walter mieszkał na parterze, był bokserem i murarzem, ale jednocześnie mężczyzną o czułym, kochającym sercu.  Molly mieszkała na piętrze już z trójką dzieci. Walter zostawiał pod jej drzwiami torby z warzywami z hali targowej i pewnego dnia nakryła go. Robił to z dobrego serca, potem zakochali się, i mieli jeszcze troje dzieci: Mary, Maggie i Petera. W tych czasach w Coburg było ciężko, Walter musiał podróżować jako objazdowy bokser, i jeździł po stanie Victoria. Często wyjeżdżał, a Molly nie będąc w stanie opiekować się dziećmi umieszczała je w sierocińcu. Więc Mary, która miała 4 lata, spędziła dużą część wczesnego dzieciństwa w sierocińcu. Wielokrotnie opowiadała nam te historie, i były one darem, który Mary nam dawała. Mogła się załamać, ale wybrała miłość, dzielenie się miłością, gdyż żyła w niewiarygodnie ciężkich czasach. W wieku 4 lat opowiedziała nam – pamiętam dokładnie tę historię – jak doświadczyła światła Jezusa, w tak wczesnym wieku, ale również była proszona, w tym czasie, aby dojrzała, znacznie wcześniej niż powinna, by zajmować się matkowaniem młodszemu rodzeństwu. Opowiadała jak w sierocińcu piła podwójną porcję tranu, aby oszczędzić Maggie tej przykrości. Kochana Mary, już w tym wieku stawała się Matką Mary, którą znaliśmy. Jej miłość do ojca była niezwykła. Jak przyjeżdżał do domu, zabierał Mary i dzieci z sierocińca, ale potem dzieci musiały tam wrócić. Z dzisiejszej perspektywy możemy sobie tylko wyobrazić okropności, które mogły się w tych miejscach dziać, ale Mary nie pozwoliła, aby to ją ukształtowało. Mary zmagała się z wieloma problemami w życiu. Z matką miała trudną relację. Dopiero gdy miała 30 lat zrozumiała naprawdę jakie życie Molly prowadziła, i otworzyła serce i była w stanie pokochać Molly, gdy miała własne dzieci. Było to dla niej niezwykłe przeżycie, z którym musiała sobie poradzić.
0:13:40
Na tym etapie życia Mary była nadal zdeterminowaną młodą kobietą, została sekretarką, umiała pisać na maszynie – nie wiedziałem o tym – 130 słów na minutę, i była protokolantką w sądzie, więc miała determinację, aby odnosić sukcesy w wielu dziedzinach, i bardzo silną wolę, którą wszyscy z nas rozpoznaliby. Wzięła pełną odpowiedzialność za własne życie, i miłość, która od niej emanowała – widziała miłość, która emanowała od Waltera i Molly przez drobne szczeliny, i zasadniczo wybrała miłość, spędziła życie dzieląc się miłością.
0:14:19
Poznała Johnny’ego w roku 1956, Johny był miłością jej życia. Poświęciła życie mężowi, rodzinie i farmie. Życie na farmie jest niezwykle trudne, ale Mary poświęciła się w 100% pracy na farmie. Wstawali wcześnie rano, często pakowali warzywa, kalafiory, truskawki, brokuły, które Johny zabierał na targ, a późnym wieczorem układali warzywa w chłodni. Jednocześnie zajmowała się rodziną, urodziła Steve’a, Martina, Marka, Allie oraz Michaela. Oprócz tego urodziła troje martwych dzieci. Mary zawsze mówiła, że miała ośmioro dzieci.  Martin zmarł na zespół śmierci łóżeczkowej w wieku pięciu miesięcy i był to niezwykle trudny czas dla Mary. Ale jak zawsze, Mary szła do przodu. Rozmawialiśmy z dziećmi któregoś wieczora, była to dla nich niełatwa, ale wyczuwalna miłość, miłość która była otwarta, Mary miała otwarte serce, dom był pełen innych dzieci, które przychodziły na nocleg, więc Mary otworzyła cały dom nie tylko dla własnej rodziny, ale także dla każdego. Był to czas, w którym Mary zaczynała słuchać i doradzać innym dzieciom. Często zajmowała się ich problemami, ich historiami. Wszystkie dzieci opowiedziały nam niesamowitą historię, gdy miała uczucie, że coś złego dzieje się z jej siostrą Maggie. Spakowała wszystkie dzieci do samochodu i pojechali do Daylesford. Maggie była w bardzo trudnej sytuacji życiowej, niemal zmarła, więc zabrali ją do siebie, aby z nimi zamieszkała. Mary okazywała jej miłość i opiekowała się Maggie przez cały ten czas. Mary i Maggie znalazły pracę w barze mlecznym w Mombulk. Potem przeprowadzali się do różnych miejscowości. […] Johny był niezwykle oddany, był Włochem, potrafił skręcić papierosa prowadząc Dodge’a, wypijał surowe jajka na śniadanie, mam wrażenie, że cała rodzina była przywiązana do tego stylu życia. Jedyną wadą Mary było to, że nie do końca spełniała się w roli włoskiej mamy-kucharki. Gdy Johny wracał z pola, nie dostawał wspaniałego włoskiego posiłku, z pastą i sosem bolognese. Kiedyś Mary próbowała ugotować makaron w zimnej wodzie i na to wlać sos. Johny powiedział: „Kochana, dzisiaj chyba będą kanapki”. Ale była silną matką, i zawsze z dziećmi łączyła ją miłość. Umiłowanie życia, miłość do Johny’ego.
0:18:51
Gdy Johny zmarł w wieku 52 lat, jej świat się zawalił. Z trudem starała się odnaleźć w tym sens. W tym samym czasie miały miejsce inne dramaty: Steve stracił żonę, i Mary wraz z Markiem i Shaun opiekowali się dziećmi Steve’a przez trzy lata i na tym Mary wówczas się skupiła, a jednocześnie zaczęła sobie zdawać sprawę, że to nie było jej miejsce. Może była przemęczona, a może to nie było jej powołanie w tym czasie. Jej przyjaciółka Pat znalazła jej pracę w Wanden Springs [wioska dla dzieci i dorosłych specjalnej troski]. Przypuszczam, że jest wiele faktów, które pomijam, więc będziecie mogli o nie spytać później Alana, ale jest to niezwykły czas w ich życiu. Mary zaczyna pracę w Wanden Springs i to wtedy pracuje z wieloma osobami, które nie mówią, mają różne formy upośledzenia i są często odrzucone przez „normalne” społeczeństwo. Mary zaczyna je rozumieć, ma tę niesamowitą zdolność komunikowania się. To nie tylko jest przebudzenie dla osób, z którymi pracuje, ale również jest to przebudzenie dla Mary. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że musi naprawdę słuchać i ufać przekazom, które otrzymuje. Otrzymuje je przez całe życie, ale w tym czasie w Wanden Springs jest proszona o to, aby ufać własnym przeczuciom. I w tym momencie w życiu Mary wszystko się zmienia.
0:19:30
Po pierwsze spotyka Alana. Szczęśliwy traf. Alan pracuje tam jako ogrodnik, wszyscy znamy niesamowite umiejętności ogrodnicze Alana. Mary za pośrednictwem Pat prosi Alana, aby jej towarzyszył na ślubie Steve’a. Po trzech tygodniach zaręczają się, a po pięciu miesiącach biorą ślub. Alan jest zakochany w Mary po uszy. Ale – jak zwrócił uwagę Alan – cała społeczność w Wanden była zakochana w Mary. Nie tylko wszyscy pracownicy, ale również wszyscy podopieczni. Mary była tą niewiarygodną siłą, Matką Mary, i praca w Wanden Springs pozwoliła jej rozpoznać tę siłę. Oczywiście są historyjki związane z tym okresem. Mam nadzieję, że Alan nie ma nic przeciwko temu, że to powiem – opowiedział mi to Angelo – Mary powiedziała: „Mam 57-latka, który jest prawiczkiem i wegetarianinem. Co do diabła mam z tym zrobić?” Mary sądzi, że może rozwiązać jeden z tych problemów, ale nie jest pewna co do drugiego, czyli gotowania. Namawia kilka osób ze społeczności do organizowania wegetariańskich posiłków, aby Alan czuł się u siebie. Ale jest to mniej istotne, bo ważna jest ich miłość, którą emanują.
0:20:57
Rodzina Mary nie od razu akceptuje Alana, ale to się zmienia całkowicie. Ale to normalne na tym etapie życia. Są wspaniałe opowieści o tym, jak Mary komunikuje się z różnymi ludźmi w Wanden Springs i jest w stanie się z nimi porozumiewać i pomaga im w porozumiewaniu się z ich rodzinami. John Stapleton jest bardzo zdekoncentrowanym dzieckiem, nie czuje się dobrze z własną rodziną, Mary mówi to jego mamie, która jest lekarzem, i prosi ją, aby traktować Johna jak resztę rodzeństwa. Jego relacja z matką się uspokaja. Wcześniej John nie był w stanie nawet siedzieć obok swoich dzieci, ani własnej matki w samochodzie, ale Johny się uspokaja – za sprawą Mary. Jest wiele przykładów na to, jak Mary umiała dzięki miłości przekazywać informacje rodzinom podopiecznych.
0:22:05
W Wanden Springs wiele się dzieje, następuje dużo zmian, i dla Mary i Alana przychodzi czas, aby iść dalej. Przeprowadzają się do Queensland i pomagają Steviemu, po czym wracają do ośrodka w Wanden Springs, który jest powoli likwidowany. Mary otrzymuje nadzwyczajny przekaz, aby wszystko rozdać, iść tak długo, aż ktoś zaproponuje schronienie, i pościć tak długo, aż ktoś zaproponuje jedzenie. Mary i Alan, który stoi obok niej, aby się nią opiekować i po prostu jej ufać,  postępują zgodnie z tym przekazem. Więc rozdają wszystko, co mają. Poznałem Mary i Alana jak mieszkałem w Quamby, w czasie weekendu z biodynamiką. Mary już wtedy komunikowała się z elementalami, mówiła nam jak powiązać biodynamikę z duchowością, aby wiedzieć, kiedy można przeprowadzać różne prace na polu. Mary i Alan rozdają wszystko, i dla nas, ludzi którzy żyją obok nich, jest to niezwykły moment w ich życiu i gest – możemy być świadkami dwojga ludzi, którzy są gotowi zawierzyć wszystko losowi – tego zazwyczaj się nie spotyka. To było niezwykłe. Chciałbym tylko opowiedzieć o tej podróży. Sądzę, że możemy wszyscy wysłuchać tego i zdać sobie sprawę, że czasami pozwalamy, aby kierowały nami nasze lęki. Więc Mary i Alan prowadzą warsztaty z biodynamiki w [Kaiden] ze Stephany i Dougiem, i Stephany wywozi ich w szczere pole i zostawia ich. Bez pieniędzy, bez jedzenia, z jedną zmianą bielizny, oboje mają na sobie ogrodniczki, mają zaufać życiu, i zaczynają iść tą drogą. Ta droga doprowadza ich do najróżniejszych niesamowitych miejsc. Pierwszej nocy dochodzą do [Molden], podróżują z aborygeńskim duchem, który prowadzi ich przez następne sześć miesięcy, spotykają różnych ludzi – możecie spytać o nich Alana – każdy ma swoją opowieść – i trafiają na farmę [Elville] i prowadzą ją. Następnie otrzymują przekaz, by wyjechać do Indii, dostają bilety, jadą do Indii, spotykają się z Sai Babą, przekazują mu list. Mary wielokrotnie otrzymuje przekazy, że jesteśmy własnym guru, że nie potrzebujemy innych guru, że moc jest w nas, że my jesteśmy światłem. Wyjazd do Indii jest niesamowity, spotykają się z Sai Babą, nadal nie mają pieniędzy, udaje im się zdobyć 20 dolarów na przejazd koleją, dojeżdżają do Bangalore, Indore, spotykają się z zamożnymi hinduskimi farmerami, którzy płacą za spotkanie, na którym uzyskują informacje o biodynamice, ale Mary błogosławi krowy, rozmawia z elementalami. Hinduskie Towarzystwo Rolnicze gości ich przez 10 dni, w czasie których Mary i Alan przekazują wiedzę rolnikom w całych Indiach. Trafiają do Pondicherry, miejscowości, która staje się ich bazą w Indiach i do której wracają wielokrotnie. Chcę Wam opowiedzieć jedną historię, bo wracają do Pondicherry kilka lat później, i spotykają się z komendantem policji, i Mary robi coś, co tylko ona potrafi – pyta go, czy mogą odwiedzić więzienie, i odbywa spotkanie z więźniami, którzy ją otaczają, i mówi im, że są boskimi istotami i że mają wykorzystać ten czas, aby sobie wzajemnie pomagać. To oczywiście niezwykłe miejsce, ale Mary wyraźnie prosi o rozmowę z kilkoma więźniami, którzy siedzą z tyłu – gwałcicielami i mordercami, którym nie wolno było siedzieć blisko Mary. Podchodzi do nich, aby ich uściskać. To bardzo dobrze ukazuje, kim była Mary. W niczym, co Mary robiła, nie było osądu. Mary jedynie chciała, aby ludzie uświadamiali sobie, kim są, aby dopuszczali do siebie tę miłość. Bo tego właśnie potrzebuje świat.
0:26:54
Pondicherry to niesamowita historia, ale ma dalszy ciąg. Wracają, zajmują się agnihotrą – świętym popiołem. Alan poświęca jej wiele czasu, pokazuje naszej rodzinie, wszystkim rodzinom, z którymi ma kontakty w Australii. Dzięki agnihotrze wyjeżdżają do Polski. Spotykają się z Marią pływającą z delfinami, jedną z ważniejszych uzdrowicielek w Polsce. Mają dużo wspomnień z Polski. Jadą do Warszawy i przemawiają w sali konferencyjnej do około 300 osób o uświadamianiu sobie własnej boskości, o pozbywaniu się poczucia winy wpajanego przez kościół katolicki. Przyjaciele Mary z Polski, którzy ją odwiedzili w zeszym roku, mówili, że wypraw do Polski było kilka. Byli w Kolumbii, gdzie przekazali święty popiół Indianom Kogi. To niesamowita historia. Jadą do Kolumbii dwukrotnie. Piesza wyprawa pod górę trwa cztery dni. Szamani do nich schodzą. Mary daje im przekaz, że powinni zmienić zwyczaje, że powinni zacząć włączać kobiety do świętych inicjacji. Mary wraca po dwóch latach i autobus, którym jadą, zostaje porwany. Pod groźbą rozstrzelania muszą opuścić autobus, który zostaje spalony, mimo to docierają do Indian Kogi. Dzień przed ich przyjazdem piorun uderza w miejsce narad mężczyzn, które ulega całkowitemu zniszczeniu, i kiedy Mary i Alan do nich docierają, mężczyźni mówią: „Dotarł do nas Twój przekaz”. Z tego co wiemy, miejsce to odbudowano i kobiety biorą udział w inicjacjach.
0:28:37
Spędzają czas w RPA, w Niemczech, Anglii. I gdy to wszystko się dzieje, co jest niesamowite, Mary utrzymuje w Australii sieć członków rodziny i przyjaciół. Mieliśmy szczęście do nich należeć. Angela i Joe, Ian i Anna, cały szereg osób, Jorgen i [RAshvida]. Są tu osoby, z którymi Mary się przyjaźniła. Mary nie tylko telefonowała, przesyłała nam kartki co tydzień, pisała SMS-y codziennie, odwiedzała nas, jak tylko mogła. I czasami te wizyty przeradzały się w pobyty – czasami całkiem długie, dwu-, trzytygodniowe. Mary miała tę zdolność. Chcę, żeby wszyscy o tym wiedzieli, Mary dzieliła się miłością, a jednocześnie podtrzymywała te niesamowite więzi z ludźmi, dzieląc się miłością. To było niezwykłe w tym uczestniczyć. W tym niezwykłym życiu.
0:29:49
Alan zawsze przy niej stał, kochał ją i pozwalał, aby robiła to, co potrzebowała zrobić. Sądzę, że to naprawdę wspaniałe.
0:30:04
I na końcu, wydaje mi się, że Mary poczuła się znużona. To nas wszystkich zaskoczyło. Ale dzięki hojności Gary’ego, przyjechali i osiedlili się w Goolwa, w Adelaide. I w końcu mieli prawie stały adres, co było niezwykłe. Okazjonalnie tu wpadałem, i to był ich dom. Więc nagle zorientowaliśmy się, że mają dom. Mary zdała sobie sprawę, że potrzebuje wrócić do domu, że chce być z rodziną. Pracując jak dotychczas, Mary wróciła, mieszkała w Adelajdzie, a potem dostała przekaz, aby wrócić do Yarra Valley. I tam mieszkała przez kilka ostatnich lat, z rodziną, w domu w Millgrove, nadal wykonując niezwykłą pracę. I ostatni raz, gdy widziałem Mary, prawie nie chodziła, ale wyszła z samochodu, Alan poprowadził ją na taras, świeciło słońce, zrobiłem jej kawę, którą zawsze tak bardzo lubiła, i nadal mówiła o miłości w jej życiu, i o znaczeniu dzielenia się miłością. Mary była przekonana, że – zeszłej nocy Alan i ja zapisaliśmy te słowa -  „Nie możemy oczekiwać, że świat się zmieni, dopóki my się nie zmienimy. Jesteśmy wszyscy boskimi istotami. Rozpoznaj swój lęk i zamień go w miłość i zaufanie, i zaczną się dziać cuda.” Sądzę, że te słowa wspaniale podsumowują, to kim Mary była. Dziękuję.
0:31:34
Poprowadzę teraz dalej uroczystość. Głos zabierze Jorgen. Dziękuję, Jorgen.


0:32:02
[JORGEN:]
Droga, nieobecna, Matko Mary. Dziękujemy Ci za to, że nas zebrałaś, tutaj, w obecności Twojego porzuconego ziemskiego ciała, a mimo to jesteśmy nadal świadomi Twojej pełnej obecności i świadomości. Nie możemy wierzyć tylko w złudzenie materialnej egzystencji. Gdzie jest Mary? Jest jednością, ze wszystkim, co istnieje. Jest jednością z całym życiem wokół nas. Jest obecnie przypuszczalnie bardziej żywa, niż – jak słyszeliśmy – za życia, które było nadal ograniczone przez to, co materialne, nadal ograniczone przez osobowość, którą w dużym stopniu pokonała. Ale teraz jest wolna. Celem całej inkarnacji – możemy to zobaczyć na przykładzie życia Mary – jest emanować duchem i miłością, pełniej, w egzystencji. Tutaj, w Twoim życiu, doświadczyliśmy działania ducha, i w jego pełnym rytmie Mary zdecydowałaś teraz, aby się wycofać. Pozostawiasz za sobą ciało fizyczne, nieruchome, pozbawione życia, i w ten sposób kierujesz naszą uwagę na wewnętrzną rzeczywistość. Gdybyś istotnie widziała ducha na ziemi, otwórz serce szeroko, na ciało życia. „Bowiem życie i śmierć stanowią jedność, tak jak rzeka i morze”, twierdzi Kahlil Gibran w „Proroku”. To jest czas tajemnicy, czas smutku oraz czas radości. Tajemnica bierze się z [występowania] zasłon pomiędzy naszym światem a wewnętrznym światem duchowym. Mimo iż nie możemy go zobaczyć, występuje pełna kontynuacja życia. Nasz smutek bierze się z utraty osobowości, której nigdy już nie zobaczymy w formie fizycznej. A nasza radość bierze się stąd, że Mary jest pozbawiona jakichkolwiek ograniczeń i jest wolna. I jest jednością ze wszystkim.
0:35:20
Zanim zaczniemy opowiadać o tym, co nas łączyło z Mary i jak nas dotknęła, poświęćmy kilka minut, aby zharmonizować się indywidualnie i wzajemnie, a także ze wszystkim co jest. Przygotujmy się, aby wziąć udział w tej części ceremonii z czystym sercem i czystym umysłem. Przeszłość zostawiamy za sobą. Uwalniamy, wybaczamy, abyśmy mogli w pełni być tu i teraz, świadomi i ześrodkowani. I żywi. Teraz dam Wam minutę lub dwie, tylko dla siebie, możecie zamknąć oczy. Poczujcie Mary i jej połączenie z Wami, bądźcie go świadomym, w naszej pamięci, ale również w naszej obecności, teraz.
0:39:32
Proszę teraz powiedzieć to, co właściwe w tej chwili. Mówcie szczerze, prosto i z serca. Oraz zwięźle. Ku czci Mary.

0:41:48
[ALAN:] To jest wielkie wyzwanie, aby żyć w tej chwili i dziękować Mary za to, że mnie otworzyła. Jedną z przyczyn, dla których się zeszliśmy, było to, że moje umiejętności komunikacji były całkowicie zerowe. I zjawiła się ta wspaniała istota, która miała dar wymowy. A więc to wyzwanie brzmi: czy potrafię tego dokonać? Nie byłem pewien, czy mój głos…  Na waszych kartkach jest krótki wiersz, który Mary – można powiedzieć – sprowadziła: Jam jest, który jest. Jestem nie tylko Alanem, jestem częścią każdego z Was. A Wy jesteście częścią każdej innej osoby. Jestem dzieckiem Boga. Jeżeli zastanowimy się, kim jest dziecko – jest istotą pełną radości, entuzjazmu, która cały czas się czegoś uczy, i wie, że ma opiekę, rodziców, przyjaciół, że życie to radość. Aby żyć bez lęku, powinniśmy sobie zdać sprawę, że każdy z nas jest kochany. Miłość nie zawsze jest namacalna, ale jest bardzo obecna, jeżeli tylko pozbędziemy się lęku i zaufamy. A więc: Jestem dzieckiem Boga. Pamiętajmy o tym. Jestem dzieckiem wszechświata. Ciało, które mam na tym świecie, pochodzi od świata natury i powraca do świata natury. Potrzebuje pokarmu. Mamy ciało, które jest częścią przyrody. Jestem dzieckiem wszechświata, ponieważ to ciało zależy od słońca, deszczu, powietrza, skał. To ważne, aby dziękować tym aspektom naszego bytu, a w szczególności słońcu. Słońce jest bardzo dobrym wizerunkiem boskości. Jeśli chodzi o nasze ciała, bez światła słońca, nie byłoby nas. Kolejnym dobrym wizerunkiem boskości jest każdy z nas, każdy jest stworzony na podobieństwo Boga. I powinniśmy nawiązać połączenie duchowe, powiedzmy ze szkodnikami, np. z królikami, wyobrażając sobie tego królika lub inne zwierzę, i uszanować go za rolę jaką pełni w ekosystemie, przeprosić za to, jak je często traktujemy, i wyobrażając go sobie i szanując go, możemy potem składać prośby, np. proszę uszanuj to pole, bo potrzebujemy je do upraw. To bardzo dobrze działa. A więc pamiętajcie, jeżeli potrzebujecie porozmawiać z Bogiem, wyobraźcie Go sobie, i wtedy będziecie wiedzieć, że nawiązaliście połączenie. Nie musicie tego nazywać kultem słońca, ale posługiwanie się obrazem słońca jest bardzo skuteczne. Wyobrażanie sobie boskiego światła. Jest grupa uzdrowicieli, która nazywa się Fountain Healing Group. W wielu miastach jest w centrum fontanna. Na przykład w południe przerwijcie czynność, którą wykonujecie, i wyobraźcie sobie fontannę w centrum, wyobraźcie sobie jak wypływa z niej boskie światło i rozprzestrzenia się, ma to wymierny wpływ na liczbę przestępstw w mieście. To nie są wymysły, to ma praktyczne zastosowanie. Następny wers brzmi: Jestem całością w miłości. Miłość jest istotą tego, kim jestem. Mogę dzielić się nią bez ograniczeń, nigdy jej nie zabraknie. Jeżeli miłość do mnie wróci, to jest to dodatkowa nagroda. To  miłość bezwarunkowa, nie miłość, o jakiej często myślimy. Jestem całością w świetle. Nie trzeba spędzać życia na czytaniu książek, które należą do przeszłości, żyjcie chwilą, jeżeli potrzebujecie się czegoś dowiedzieć, albo wyszukajcie to w Internecie, albo poproście o tę informację i wiedzcie, że ona przyjdzie, zostanie Wam pokazana, wystarczy być czujnym, świadomym, aby nie przeoczyć tej informacji, która będzie Wam dana. Tak to działa. Jestem aspektem boskości, jak my wszyscy. Więc można powiedzieć, że łącznie jesteśmy Bogiem. […] każdy z Was przeżywa część mojego życia. Jest to coś do przemyślenia. Jestem boskim posłańcem, jak my wszyscy. Mary była tego dobrym przykładem. Rozmawiała z ludźmi i od razu widziała, jaki będzie ich kolejny pozytywny krok lub kierunek. I oferowała to jako sugestie, nigdy nie były to nakazy. Zawsze w wolności. I ostatni wers: Jam jest tym jam jest, którym jesteśmy. Mam nadzieję, że lepiej [ten wiersz] rozumiecie, to wyjaśnia hinduskie powitanie namaste, Bóg we mnie honoruje Boga w każdym z Was. I to tyle na dzisiaj. Dziękuję.

Dziękuję wszystkim za przybycie. Cudownie, że tu jesteście. Dziękuję w szczególności Andrew. […]
0:48:48
Jacinta i Nicole, zechcecie podejść.
0:49:17
[NICOLE:]
Mary, moja wspaniała babcia, najlepsza przyjaciółka i lśniące światło. Babcia przeżyła życie dbając o wielu. Była dumna i głośna, a jednak delikatna. Dla mnie miała zawsze czas, miłość, poświęcenie, wsparcie we wszystkim, nawet jak się nie zgadzała. Łączyła nas z babcią szczególna przyjaźń. Ratowała moje życie, gdy było trudno. Gdy wszystko było czernią, była moim światłem. Siedziała ze mną i wysłuchiwała moich tajemnic godzinami. Nauczyła mnie, jak kochać siebie, że nie mogę kochać innych, jeśli nie kocham siebie. Nauczyła mnie wybaczać to, co było, i akceptować to, co jest. Nauczyła mnie akceptować ludzi jakimi są i że rodzina to nie zawsze więzy krwi. Rodzina ma wiele różnych postaci. Jest to szczególnie prawdziwe, gdy mówię „moja rodzina”, dzięki temu, czego mnie nauczyła. Gdy dorastałam były chwilę, gdy babcia była w odległych krańcach świata, udzielając porad tym, którzy tego potrzebowali najbardziej. Mogłam się z nią kontaktować tylko mailem. Ale wiedzieliśmy, że jak tylko będą mogli się skontaktować, zrobią to i opowiedzą nam o swojej niezwykłej podróży, którą odbyli, i że wysłuchają wszystkiego, co mieliśmy do powiedzenia. Zawsze byli dostępni, gdy tego potrzebowaliśmy najbardziej. Babcia miała szczególną energię. Wiedziała dokładnie, kiedy jej potrzebowałam. Nawet jeśli była to prosta kartka z brokatem. Moja babcia zawsze była i zawsze będzie powierniczką moich tajemnic, moją najlepszą przyjaciółką. Będę nadal powierzać jej moje tajemnice, a ona będzie je słyszeć. Będzie mnie prowadzić, gdy będzie to potrzebne. W tej chwili muszę powiedzieć Ci dobranoc na zawsze, ale nie jest to pożegnanie, bo będziesz zawsze przy mnie iść. Aż się znowu spotkamy.
0:52:20
Angelo, Gary?

[JO:]
Stajemy przed Wami jako Angelo i Jo pisane jako jedno słowo. Tak jak Maryandalan. Jedno słowo. Chcielibyśmy się podzielić z Wami wspomnieniami o Mary.
0:53:07
[ANGELO:]
Oto moje myśli. Mary była delikatną siłą, która prowadziła do zmian. Mary była delikatna pod każdym względem. Jej miłość i współodczuwanie, jej akceptacja nas, delikatnie stawiała przed nami wyzwanie, abyśmy kochali i akceptowali siebie. Abyśmy mówili szczerze. Nie mogę mówić o Mary nie mówiąc o Alanie. Są i pozostają jednością. Jej obecność zachęcała każdą poznaną osobę do tego, aby była sobą, aby kochała siebie i innych, żyła w pokoju i harmonii i miłości. Była miękkim, prowokacyjnym sprawcą zmian. Czy to w systemie edukacji – to był jej ulubiony temat, czy to w naszym przywiązaniu do rzeczy, czy w naszym myśleniu. Będziemy zawsze pamiętać jej śmiech, gdy nie byliśmy w prawdzie, przyciągając jakieś cierpienie ego. Jej obecność w życiu Alana rozmiękczyła jego podejście do ciężkiej pracy i jej potrzebę. I zaczęli spędzać czas bez końca grając w karty, rozwiązując sudoku, jeżeli nie rozmawiali z innymi. Uchodziło jej na sucho wygłaszanie najbardziej kontrowersyjnych opinii, do których – mimo, że je swobodnie wyrażała – nigdy nie przekonywała na siłę, tylko je przedstawiała lub do nich zachęcała. Mary i Alan łagodnie nas prowokowali, abyśmy przemyśleli porządek w naszym życiu, abyśmy przemyśleli inne poziomy zaufania i wiary. W czasie gdy wszyscy przygotowywali się na emeryturę, Mary i Alan rozdali majątek i ruszyli w drogę z ubraniami, które mieli na sobie, i z niczym więcej. Bez kart, bez pieniędzy. Pamiętam, jak odwoziłem ich do przyjaciół, od których mieli wyruszyć następnego ranka na ich pielgrzymkę zaufania. Podróżowali, aby przynosić miłość, pokój i szczęście na całym świecie. Byli w Kolumbii, gdzie krótko przetrzymywali ich rebelianci, byli w Polsce, gdzie byli postrzegani jako ktoś w rodzaju guru. Alan z własnym specjalnym masażem i Mary z jej mówioną mądrością. Inspirowali ludzi ze wszystkich warstw społecznych, aby żyli zgodnie ze sobą samym. Ludzie ich poszukiwali, aby kręcić filmy albo pisać o ich życiu. Czułem ich bezwarunkową miłość i akceptację i czułem, że mam nowych rodziców w sposób, który był dla mnie bardzo uzdrawiający. Zwracałem się do nich jak do latarni morskich, gdy czułem się zagubiony na morzu. Miałem swój bagaż, ale nauczyłem się, że można bezpiecznie płynąć z prądem. Mary stała się matką ludziom na całym świecie. Jej delikatna miłość i mądrość były wspaniałym pocieszeniem dla niezliczonych innych. Jesteśmy bogatsi dzięki temu, że żyliśmy z Mary i Alanem.
0:56:37
[JO:]
Ja krótko, bo część z tego już powiedziano. Podsumowanie Mary w kilku słowach nie jest łatwe, ale spróbuję. Będę tęsknić za Twoją bezwarunkową miłością, zwłaszcza gdy wątpiłam w siebie. Za matczyną energią, która delikatnie stąpała po naszej ziemi. Błyskiem w Twoim oku, które widziało więcej. Hojnością Twego serca wyrażaną na tak wiele sposobów. Odwagą, jaką miałaś, by być inną. Tak często podążałaś ścieżką w nieznane w zaufaniu. Za Twoim przypominaniem, by znaleźć spokój i poświęcać więcej czasu na duchowość. Jesteś świetnym przykładem tego, jak może wyglądać małżeństwo – święty związek dwóch dusz. Za Twoimi historiami z pielgrzymek do odległych miejsc. Twoją łagodną pomocą w życiu naszych dzieci i ich duchowym dobru. Twoim śmiechem, który rozganiał wszystko to, co nie było miłością. Twoją zdolnością znajdowania kompromisu. Za niezliczonymi przykładami braku przywiązania do idei, zachowań i rzeczy. Za pełnymi miłości i afirmacji kartkami, które przychodziły do naszej skrzynki pokryte nalepkami i sercami. I brokatem. Za Twoją niesamowitą zdolnością do wyczarowywania wszystkiego, co potrzebowałaś. Do przeżywania życia w miłości. Dziękujemy za to, że dzieliłaś się z nami swoim życiem i miłością, Mary. Tego nam będzie brakować. Ale pozostajesz obecna wśród nas obecnie i na zawsze, gdyż jesteśmy jednością w oddechu Boga. Peloha, Mary, Peloha, kochamy Cię.
0:58:43
Dziękuję. Gary?
0:58:55
[GARY:]
Jestem Gary z Adelajdy. Gary od googla. Chciałem tylko sprostować tylko jedną rzecz, którą powiedział Andrew. To ja byłem pierwszym mężczyzną Mary w Wonden [Springs] jakieś trzydzieści lat temu. Po prostu wolała Alana ode mnie [śmiech]. Był nieco bardziej praktyczny. Któregoś wieczora poszedłem do łóżka i spytałem Mary, gdy tylko miałem taką możliwość: „Co chciałabyś, abym powiedział?” I od razu zaatakował mnie komar i nie przestawał przez całą noc. „Powiedz im, że wiem, że potrafię być upierdliwa. Tylko troszeczkę.” Myślałem o wielu rzeczach, które mógłbym powiedzieć. Moja rodzina wzrastała w miłości i radości Mary. Ale wszystko już zostało powiedziane. Mam wiersz, który chciałbym przeczytać:

Nie umrę po nieprzeżytym życiu
Nie będę żyć w lęku
przed upadkiem lub ogniem.
Postanawiam zamieszkać moje dni,
pozwolić, by moje życie mnie otworzyło,
abym bał się mniej,
był bardziej otwarty,
rozluźniać moje serce
aż stanie się skrzydłem,
pochodnią, obietnicą.
Postanawiam zaryzykować moją doniosłość;
żyć, aby to, co przyszło do mnie jako ziarno
poszło do innych jako kwiat
a to, co przyszło do mnie jako kwiat,
poszło dalej jako owoc.
I will not die an unlived life
I will not live in fear
of falling or catching fire.
I choose to inhabit my days,
to allow my living to open me,
to make me less afraid,
more accessible,
to loosen my heart
until it becomes a wing,
a torch, a promise.
I choose to risk my significance;
to live so that which came to me as seed
goes to the next as blossom
and that which came to me as blossom,
goes on as fruit. 
1:00:39
Ian, czy chciałbyś coś powiedzieć?
1:00:54
[IAN:]
Chyba nic więcej nie mogę powiedzieć. Prawie wszystko już powiedziano. Mary i Alana poznałem, gdy zacząłem pracę w Wonden Springs we wczesnych latach 90-tych. I było oczywiste, że zajmowali tam szczególne miejsce, szczególnie w życiu osób, które tam mieszkały. Zbliżyłem się do nich bardziej, gdy rozwiązano Wonden Springs i rozpoczęli etap swoich pielgrzymek. Czasami przychodziłem do domu, a tam byli Mary i Alan. Wstąpiłam, żeby się z Tobą zobaczyć. Czy chcecie zostać na kolację? Tak, dziękujemy. To jest przykład tego, że idziesz, aż zaproponują Ci schronienie, i że jesteś głodny, aż zaproponują ci coś do jedzenia. Czy chcielibyście zanocować? Tak, dziękujemy. Z chęcią odstępowaliśmy im łóżko, ale nie przeszkadzałoby im spanie na podłodze. Więc myślisz, że oni naprawdę nie żartują. Więc wpadali i wypadali, wyjeżdżali, opowiadali te wszystkie historie. Zmiany imienia. Mary na jakiś czas zarzuciła Matkę Mary i nazywała się tak jak samochód Holdena – Terrana. Tak? Nie mam pamięci do imion. Nie trwało to długo. Większość już powiedziano. Podróż Mary, którą tak pięknie opowiedział Andrew… Więc jak spotkaliśmy ją później w życiu, to byli dwoje ludzi, którzy odwiedzali cię w domu, to były kartki, które przychodziły, to był przekaz dawany w zupełnej wolności, mogłeś go przyjąć albo nie, jak nie chciałeś. To był przykład niezwykle praktycznej duchowości. Mary była bardzo praktyczną kobietą. Potrafiła sortować warzywa w szopie późno w nocy i przygotowywać kanapki na kolację, jej duchowość była niezwykle praktyczna, przekazywana nie z ambony, tylko jako przekaz od przyjaciela. Sądzę, że jesteśmy niezmiernie wdzięczni, że ich poznaliśmy. To wszystko, co chciałem powiedzieć. Dziękuję.
1:03:43
Czy jest jeszcze ktoś, kto chciałby coś powiedzieć?
1:03:56
[ANNABELLE:]
Chciałabym tylko coś powiedzieć o świecy Mary. Dla mnie, to naprawdę dobrze podsumowuje Mary. Zawsze gdy miałam jakiś problem, dramat w rodzinie czy u kogoś znajomego, telefonowałam do Mary, dawno temu, i mówiłam co się dzieje, a Mary mówiła: „Dobrze, Annabelle, umieszczę ich w [płomieniu] świecy, odłóż słuchawkę”. I odkładała słuchawkę. I to był koniec rozmowy. I potem dosłownie czułam przypływ energii. To było niesamowite, była czystą, bezwarunkową miłością. A wszystko inne się po prostu rozpraszało. Więc po kilku latach, napisałam do niej z pytaniem: „Mary, jak mam samodzielnie palić tę świecę?” I odpisała: „Zdobądź świecę. Gdy chcesz, aby u kogoś nastąpiła jakaś zmiana, umieść w płomieniu imię tej osoby – ale tylko jeśli cię o to poprosi – pobłogosław tę osobę, wypowiedz imię Boga, Jezusa, co chcesz, i patrz jak następuje zmiana.” I taka była Mary. Zawsze myślę o Mary z jej świecą. Całkowita, czysta, bezwarunkowa miłość. Dziękuję.
1:05:05
Miło poznać Annabelle. Bo będąc w kręgu Mary, słyszałem opowiadania o osobach, których nie poznałem, ale z którymi czuję więź. Czy ktoś jeszcze chciałby coś powiedzieć? OK, Rashvida.
1:05:39
[RASHVIDA:]
Chciałam tylko powiedzieć: Mary, dziękuję Ci za naszą przyjaźń i czekam na nasze ponowne spotkanie. Dziękuję.
1:06:04
Czy jest ktoś jeszcze? Teraz moje dziewczęta zaśpiewają piosenkę. Czy możecie podejść? Jest jeszcze krótka historia. Wczoraj wieczorem próbowały Hallelujah, ale przyszedł Alan, zaśpiewaliśmy to Alanowi, ja płakałem, Alan chyba też, pod koniec próby powiedziałem, że to piękne, ale chyba to nie jest właściwa piosenka. Więc mamy dla Was inną, Amazing Grace [Niesamowita łaska], czyli to co dawała nam Mary. Chcemy, abyście się dołączyli, w odpowiednim momencie.
1:10:48
Zostańcie tutaj. Teraz obejrzymy zdjęcia z życia Mary zanim ostatecznie zamkniemy uroczystość. Dziękuję

1:18:12
[JORGEN:]
W życiu śmierć wydaje się największą tajemnicą. Ale śmierć jest po prostu początkiem życia w innej formie. Droga Mary, rozpoczęłaś dalszą, wspaniałą część wielkiej podróży. Cieszymy się, jesteśmy wdzięczni za Twoje życie i za wszystko, co to życie dla nas oznaczało. Nie możemy myśleć o śmierci Mary bez postanowienia, że będziemy żyć pełniej, bardziej znacząco. Ponieważ kochaliśmy ją, jesteśmy tu - nawet teraz wywiera na nas swój wpływ. Jej śmierć powoduje, że zatrzymujemy się na chwilę, aby zobaczyć nasze wartości, całe życie w perspektywie. Mimo że dzisiaj szczerze odczuwamy żal, ponieważ rozstajemy się kimś, kogo znaliśmy i kochaliśmy, stajemy również przed faktem, że nie przeżywamy żałoby sami. Cała planeta była domem Mary. W tej właśnie chwili tysiące ludzi opłakuje odejście ich ukochanych, z których wielu nie zmarło w pokoju, po zakończeniu pełnego i pożytecznego życia, jakim było życie Mary. Wielu z nich widziało ukochanych oderwanych od nich w wyniku okropnej bezduszności człowieka w stosunku do drugiego człowieka. Pamiętając o smutku, jakiego doświadczają dzisiaj inni, zdajemy sobie sprawę, że żyjemy w świecie większym niż nasz, i że najlepszym sposobem walki z nieuniknionym skutkiem śmierci – rozstaniem – jest przyjęcie na barki problemów innych, dalsza praca i pomoc przy usuwaniu istniejących przyczyn niesprawiedliwości, zapobieganie smutkowi na tym świecie, oraz miłość do wszystkiego i wszystkich wokół nas i nam bliskich. Tak jak to robiła Mary. Czule i z szacunkiem oddajemy ciało Mary oczyszczającemu ogniu i finalnie Matce Ziemi, z której pochodzi całe życie i do której całe życie w końcu wraca. Jesteśmy wdzięczni za to, jak Mary przeżyła życie, i za wszystko co jej życie dla nas znaczy. Mamy ogromne szczęście, że znaliśmy tak cudowną istotę i byliśmy z nią. Mamy przed sobą przykład tego jak żyć. Nie możemy powielić jej życia, ale możemy się nim inspirować, aby podobnie postępować. Zachowujemy we wdzięcznej pamięci jej słowa, i jej czyny i charakter. I jej żywiołowość, piękno, dobro, siłę, jej manifestowaną boskość będzie z nami teraz i na zawsze. Amen.
1:23:47
[ANDREW:]
Dziękuję Jorgenowi i wszystkim. Zbliżamy się do końca. Zostaną podane lekkie zakąski. Celebrujmy resztę tej uroczystości razem, dobrymi rozmowami o Mary. Dziękuję bardzo.
1:24:17
Proszę o powstanie. [NASTĘPUJE WYPROWADZENIE ZWŁOK]


No comments:

Post a Comment